piątek, 13 listopada 2015

trust trust trust.


Życie mnie popchnęło, żeby tutaj wejść.
Ale nie, ja nie mam życia, bo angina mnie otula już cały tydzień.
Nienawidzę jesieni.
Nienawidzę tej pogody, która powoduje głębszą depresję.
Później już tylko gorzej, ale będzie na pewno ciepła wiosna. Po prostu musi.
Świat upadków i wzniesień w tych miesiącach.
Mój humor robi się bardziej dorosły, bardziej siebie taką lubię.
Dlaczego? Hmm.. w przeciwieństwie do innych z mojego rocznika po przyjściu po ciężkim jak zawsze dniu chcę się położyć pod kocem i odizolować się od świata a nie krzyczeć na pół internatu "AJAJAJAJAJ", niczym w zoo.
Później już tylko porcja energetyka, spanie, nauka, mycie, spanie.
Monotonii mówię nie.
Nikt nie mówił, że będzie lekko.
Wyłącznie 4 z matematyki daje mi nadzieję.
Rzuciłabym to wszystko w p..gdzieś.
Głowa ma nadmiar emocji lub czegokolwiek innego, od czego potrzebuje odpocząć.





Ważniejsze wydarzenia z poprzednich miesięcy. Tak mniej więcej ;)









Chyba nie muszę zbytnio komentować. Było cudownie. Zmontowałam coś z tego wydarzenia, to "coś" nie 
jest idealne, ale jest moją pamiątką. Woodstock KLlK!





















Materiafest. Tak się wyszalałam, że następnego dnia nie mogłam obrócić głową w żadnym stopniu. Najlepsze zakończenie wakacji.



Taki wielki stres, a jednak zdane. Dumna!






Chyba jej tu jeszcze nie było, moja najważniejsza w życiu od kilku lat. (choć boję się ją brać na ręce po tym jak ugryzła mnie dogłębnie w kciuk, dziękuję, kochana jesteś.)



Nie, Asyr nie jest słodki chociaż na takiego wygląda. Te oczy patrzą się na jedzenie, błagalny wzrok. No może trochę jest słodki.



"rybo, pij ze mną kompot". Bieg z rybą bez głowy i udawanie trupa. Co te dziecko ma w głowie.. Tak, to moja siostra.



Trzeba tylko wyjść z domu. Wystarczy chcieć.






















Karpaty były czarujące.. Nic dodać nic ująć.




Nastąpiły dni podróży. W ciągu tygodnia przejechałam a to sama lub autobusem coś około 1000 km.











Po pierwsze - Gdynia klasowo. Oceanarium już po raz setny ale teatr pierwszy raz i miłe zaskoczenie.




Po drugie: wesele, znów Gdynia i jej okolice.










(zdjęcie z hotelu w lustrze koniecznie..)



Fajny facet. Bo mój. Zachciało się zdjęć to wykorzystuje je, przynajmniej w dobrych celach.













Wieczorek poetycki i mnóstwo pytań, czy ze mną na pewno wszystko jest ok. W sumie fajnie by było stworzyć coś optymistycznego.






Po prostu podoba mi się to zdjęcie. Klimat, złota jesień, samochód, zachód słońca, brakuje hasztagów do szczęścia.



Leśniczka maturzystka. Nadal nie wierzę.



Po raz pierwszy w moim życiu była dynia przed moim blokiem. Nie wiem po co, przez chwilę poczułam się jak w USA. Sorry, to może na znak integracji wojsk polskich i amerykańskich. Chociaż Ci drudzy już tutaj za długo siedzą..



A na koniec wisienka na torcie - lskierka! <3 Moje "małe" cudo. Najlepiej choruje się z kotem.




~Do następnego.