Zaczęliśmy ferie, taka mała namiastka wakacji.
Dopiero się zaczęły, ale szybko zlecą. Na bank.
Wczoraj był piątek 13-tego. Co z tego?
Mi przytrafiły się same dobre rzeczy.
Rano wyspana wstaję, szykuję się na autobus na godzinę 7:35.
Dochodzi 7:40 i autobusu nie ma (dla jasności tutaj gdzie mieszkam jest jeden autobus o jednej godzinie TYLKO I WYŁĄCZNIE)
Dzwonię do kierowcy, czemu dzisiaj nie zajechał na Karwice, wszystko wyjaśnione. Idę do domu i wstaję o 15.
Cudowny dzień.
Potem oglądam coś tam w tv. Przez większość czasu była cisza dla uszu, ponieważ siostra spała. Żyć nie umierać.
Nawet nie wyobrażacie sobie jakie to jest wspaniałe uczucie.
Intryguje mnie, gdzie pojadę na ferie i jak je spędzę.
Na pewno muszę, ale naprawdę muszę pojechać do Gdańska.
Potem basen w Darłowie.
Następnie chyba Szczecin, ale nic pewnego.
A w drugim tygodniu ferii szykuje się 18-tka, na którą jestem zaproszona.
Teraz tylko jakoś uprosić rodziców, żeby iść. Ech.
Pamiętnik założyłam, tym razem nowy i nie pokażę nikomu zawartości.
Jednakże mam jakieś zdjęcie z dzisiaj, takie hipisterskie, że aż pro elo.
Pokazać? A proszę.
Już kończę to moje pierdolenie o wszystkim i o niczym, cześć.
Trzeba przyznać,że piszesz dość...ciekawie.
OdpowiedzUsuń