Jakieś chwile wytchnienia zamieniły się na ciężką walkę ze samą sobą.
Ta walka powoli mnie przytłacza, nie radzę sobie z prostymi dla mnie sprawami.
Życie daje po pysku jak tylko może, za te wszystkie błędy, porażki, niedopowiedziane słowa.
Z trudem walczę ze swoimi słabościami, swoimi lękami i różnymi innymi przywidzeniami ludzkimi.
Czytając to pewnie nasuwa się stwierdzenie, że pisząc to nie mam żadnych podstaw jak jakaś naiwna nastolatka nie miejąca żadnych perspektyw na życie.
Nigdy nie nauczę się być optymistką, zawsze będę zagorzałą realistką.
Ludzie to zwykłe ścierwa udający, że mają duszę i serce.
Jedyne co teraz potrzebuję to tego mężczyzny, który przebywa pod Wrocławiem i mnie kocha.
Oprócz tego jakieś 25 stopni w pokoju a nie kostnica.
Potrzebuję naprawy tego wszystkiego co się stało.
Szkoda, że to już jest niemożliwością...
Kocham Cię M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz