Wszystko, co mnie otacza jest takim pochłaniaczem czasu, że aż się nie spodziewałam, że kiedyś nadejdzie taka chwila bez wytchnienia.
Może i Ameryki tym faktem nie odkryłam ale coś w tym jest.
W ciągu tygodnia mam dla siebie godzinę, może pół? Co innego z weekendem.
Chociaż i tak nie lubię zwykłego gderania rodziców "zrób tak" lub "mogłaś zrobić tak" co tydzień kiedy przyjeżdżam do domu.
Mam ochotę ostatnio napisać coś swojego, moje ukochane wiersze, lecz TEN CZAS..
Chciałoby się rzec, że wszystko jest takie proste.
Każdy by chciał żyć jak jemu się podoba, lecz na darmo te złudzenia przypominające nam o tym, kto ile ma wad, problemów, codziennych przeciwności losu.
Nikt ani nic mnie nie zmieni, ale właśnie warto żyć złudzeniami. Bo przecież człowiek musi mieć jakiś cel w życiu.
Nawet umrzeć i narodzić się na nowo.
Ile ja już tak miałam to nawet nie zliczę. Tych poranków, kiedy mówiłam sobie, że czas się zmienić.
Ile razy na tym się zawiodłam.
Potwierdzam fakt, że nie należę do inteligentnych ludzi, ponieważ to, o czym marzę na tą chwilę jest jak na razie nieosiągalne. Nawet nie mogę tego dotknąć, musnąć palcami przez kremową mgłę.
Pora wracać do rzeczywistości, gdzie wszystko jest takie nieosiągalne.
Kocham Cię M.
Z całych moich sił, najmocniej.
"Well you only need the light when it's burning low, only miss the sun when it starts to snow, only know you love her when you let her go"
Ale jednak warto nie poddawać się,walczyć z otaczającą rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńNie musi przecież taka być...
Niestety, ale realnie to źle wypada.
Usuń